Ogłoszenie

Recenzja ostatniego numeru piórem prof. Grzegorza Motyki. Autor zatrzymuje się nad zawartością rocznika, ale upomina się także o sprawiedliwą punktację dla naszego rocznika

2025-02-14

Jako swego rodzaju komentarz do słów redaktora naczelnego "Zagłady Żydów. Studia i Materiały" Dariusza Libionki przypominamy recenzję ostatniego numeru pióra Grzegorza Motyki, która ukazała się na łamach "Gazety Wyborczej" jakiś czas temu. Podobnie jak autor recenzji jesteśmy przeciwni ręcznemu manipulowaniu oceną. Chcielibyśmy wyłącznie, aby nasz rocznik otrzymał punktację zgodną z wytycznymi Ministerstwa.

***

Grzegorz Motyka
To wstyd, że nie podwyższono jeszcze liczby punktów za publikacje w roczniku "Zagłada Żydów"

Poprzednia władza obniżyła ją wyłącznie z powodów polityczno-ideologicznych.

Tuż przed świętami ukazał się jubileuszowy 20. numer rocznika „Zagłada Żydów. Studia i Materiały". Opasły, prawie 900-stronicowy tom, jak zwykle przynosi interesujące wyniki najnowszych badań na temat największego ludobójstwa, do jakiego doszło na ziemiach polskich. Żal tylko, że tego wysiłku raptem garstki naukowców wciąż nie docenia Ministerstwo Nauki.

Główny blok tekstów dotyczy psychologicznych aspektów Zagłady (znajdziemy tam m.in. analizę wybranych snów spisanych w pamiętnikach ofiar Holocaustu).

Moją uwagę przykuł jednak przede wszystkim otwierający tom artykuł Moniki Stolarczyk-Bilardie o watykańskim odbiorze napływających z Polski informacji o niemieckich represjach. Autorka jako jedna z pierwszych dotarła do materiałów odtajnionych przez papieża Franciszka na temat stosunku Piusa XII do zagłady Żydów.

Biskupi informowali papieża o eksterminacji Żydów
Polscy biskupi mimo niemieckich zakazów przekazywali papieżowi wiadomości o sytuacji w kraju za pomocą włoskich przedsiębiorców i kapelanów wojskowych służących w armii Mussoliniego walczącej na froncie wschodnim. Jak się okazuje, jedynym polskim biskupem informującym Watykan o eksterminacji Żydów był biskup katowicki Stanisław Adamski. W 1941 roku został wygnany z macierzystej diecezji do Generalnego Gubernatorstwa. W latach 1942-43 przesłał z Warszawy do Rzymu informacje o Zagładzie, w tym np. tekst apelu katolików świeckich, zainicjowanego przez Zofię Kossak-Szczucką, który dał początek Żegocie.

Do papieża docierały również informacje od krakowskiego arcybiskupa Adama Sapiehy, jednak dotyczyły głównie prześladowań dotykających Kościół katolicki i etnicznych Polaków. Na tym tle dobrze wypada greckokatolicki arcybiskup Andrzej Szeptycki. Według Stolarczyk-Bilardie: „Był on […] jedynym, który expressis verbis i z własnej inicjatywy co najmniej dwukrotnie informował papieża w listach o masowych mordach na Żydach i krytykował postawę swoich wiernych wobec tej tragedii".

Dlaczego Watykan nie krzyczał o Zagładzie?
Co ciekawe, w 1946 roku w Watykanie zastanawiano się nad opublikowaniem listów Szeptyckiego opisujących niemiecki terror. Ostatecznie do tego nie doszło. Przeważyła opinia, że ich ujawnienie wywoła pytanie: „Skoro Stolica Apostolska w 1942 wiedziała o tych wszystkich rzeczach, to dlaczego nie wykrzyczała [tego] światu?".

W tym miejscu nie zgodziłbym się jednak z nazbyt krytyczną oceną autorki listu arcybiskupa Sapiehy do niemieckich władz, w którym ten zaprotestował przeciwko wykorzystywaniu w akcjach antyżydowskich polskiej młodzieży powołanej do Służby Budowlanej (Baudienstu). Arcybiskup Szeptycki w swoim głośnym proteście skierowanym na ręce kierownictwa SS też wprost nie występował przeciwko mordom, lecz „jedynie" sprzeciwiał się wykorzystywaniu w nich członków ukraińskiej policji pomocniczej. W tym wypadku obydwaj hierarchowie postąpili podobnie – uznali, iż potępienie działań SS nic nie da, natomiast próbowali powstrzymać swoich wiernych przed udziałem w zbrodni, wychodząc z założenia, że mają duszpasterski obowiązek uchronienia ich przed popełnieniem grzechu i wiecznym potępieniem.

W roczniku znajdziemy też wspomnienie o polsko-żydowskim historyku Aleksie Dancygu porwanym 7 października 2023 roku i zamordowanym przez Hamas oraz omówienie ekspozycji w niedawno otwartym Muzeum Holocaustu w Amsterdamie.

Ministerstwo powinno naprawić krzywdę
Całość otwiera wstęp Dariusza Libionki i Barbary Engelking, w którym ta dwójka uznanych badaczy podsumowuje 20 lat wydawania rocznika. Słusznie podkreślają, iż z powodów ideologiczno-politycznych ministerstwo przyznało czasopismu ledwie 20 punktów. Przypomnijmy, że nie tylko awans samych naukowców, ale też kategoria oceny placówek naukowych uzależniona jest od liczby punktów zdobytych za publikacje. Oznacza to w praktyce, iż zgłaszanie artykułów do „Zagłady" stało się w ostatnich latach nieopłacalne, co -biorąc pod uwagę wysokie standardy tego czasopisma - jest rażąco krzywdzące.

Jestem przeciwny, by wprowadzać kolejne zmiany w punktacji czasopism w tym cyklu ewaluacyjnym, kończącym się w 2025 roku. Nie powinno to jednak dotyczyć „Zagłady Żydów", bo w tym wypadku mamy do czynienia z politycznie motywowaną decyzją o sztucznym zaniżeniu punktacji. To wstyd, że minister nauki nie naprawił jeszcze tej niesprawiedliwości.

Grzegorz Motyka
Historyk, politolog. Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego, członek Kolegium IPN, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Specjalizuje się w dziejach stosunków polsko-ukraińskich

Żródło: Gazeta Wyborcza, ALE HISTORIA, 15.01.2025, https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,31608262,to-wstyd-ze-nie-podwyzszono-jeszcze-liczby-punktow-za-publikacje.html